Kayla Harrison na środku sceny podczas konferencji prasowej przed UFC 307

Choć Kayla Harrison nie jest główną gwiazdą nadchodzącej gali UFC 307, podczas czwartkowej konferencji prasowej bez wątpienia przyciągnęła uwagę wszystkich obecnych. Dwukrotna złota medalistka olimpijska w judo, która zmierzy się w sobotę z Ketlen Vieira, nie oszczędzała słów w kierunku jednej ze swoich największych rywalek – Juliany Peñi. Obie zawodniczki od dłuższego czasu prowadzą medialne przepychanki, a najnowsze starcie słowne dodatkowo podgrzało atmosferę przed ich potencjalnym starciem.

Gorące wymiany zdań na konferencji prasowej

Choć Harrison przygotowuje się do walki z Vieira, a Peña będzie walczyć o tytuł mistrzowski z Raquel Pennington, trudno było uniknąć rozmów o ich możliwym pojedynku w przyszłości. W odpowiedzi na pytania dziennikarzy dotyczące Peñi, Harrison nie przebierała w słowach, stanowczo podkreślając swoją determinację w drodze po mistrzowski pas.

„Nie ma znaczenia, kto ma pas – to tylko kwestia czasu, zanim trafi do mnie. Jestem nieukoronowaną królową,” stwierdziła pewnie Harrison. „Najpierw pokonam Ketlen, a potem idę po tytuł. Cieszcie się nim, póki możecie.”

Słowna konfrontacja z Peñą i Vieira

Harrison szybko wywołała zamieszanie, sugerując, że chętnie „zaserwowałaby Peñi łokieć za darmo”, co spotkało się z natychmiastową odpowiedzią byłej mistrzyni UFC w wadze koguciej. „To ja jestem prawdziwą mistrzynią, a ona ciągle gada i gada,” skontrowała Peña, dodając oliwy do ognia w ich długotrwałym konflikcie. Ketlen Vieira, która jest wyraźnie underdogiem w nadchodzącym pojedynku, nie chciała pozostać w cieniu i również dorzuciła swoje trzy grosze, przechodząc do bardziej personalnych uwag, co tylko zaogniło atmosferę konferencji.

Harrison gotowa na każde wyzwanie

Nie zrażona reakcjami swoich rywalek, Harrison z jeszcze większą pewnością siebie kontynuowała swoje wypowiedzi, deklarując gotowość do zmierzenia się z każdą zawodniczką, która stanie jej na drodze do tytułu. „To jest różnica między mną a wszystkimi tymi dziewczynami,” podkreśliła. „Przyjeżdżam tutaj i słyszę: 'przeskoczyła kolejkę, to niesprawiedliwe, bierze sterydy, nie powinna tego robić'. Gdybym to ja była mistrzynią, powiedziałabym: 'chodźcie tutaj, a pokażę wam, kto naprawdę rządzi.'”

Podsumowanie

Wszystko wskazuje na to, że sobotnia walka na UFC 307 będzie pełna emocji i dramatycznych zwrotów akcji. Kayla Harrison, pewna swoich umiejętności i zdeterminowana, by zdobyć mistrzowski pas, nie boi się konfrontacji – ani w oktagonie, ani w słownych potyczkach. Jej pewność siebie oraz otwarte wyzwania kierowane do rywalek sprawiają, że nadchodząca walka nabiera jeszcze większego znaczenia. Czy Harrison rzeczywiście udowodni swoją wyższość i zasłuży na miano królowej? Odpowiedź poznamy już wkrótce!

Udostępnij ten artykuł
Link został skopiowany!